Od wielu lat jedną z naszych sugestii przy rozmowach na temat organizacji ślubu i sesji poślubnej jest wykonanie sesji ślubnej za granicą. Przez cały ten czas spotkaliśmy się z zaskoczeniem jak łatwe to może być i jak osiągalne jest stworzyć piękną pamiątkę w postaci zdjęć i wspomnień.
I nie, to wcale nie znaczy, że u nas w kraju się nie da. Da się! Jest wiele pięknych miejsc. Jednak jeśli można doświadczyć czegoś niespotykanego w naszym krajobrazie, spotkać się z inną kulturą i posmakować nowego jedzenia to zawsze warto rozważyć taką możliwość.
Podróżujemy dużo. Staramy się każdego roku odwiedzić kilka nowych miejsc, a jeśli tylko się uda, wrócić także do tych, które lubimy naj. Często przy tej okazji zabieramy znajomych lub nasze pary, by spełnić ich marzenia o sesji ślubnej za granicą, a nierzadko o pierwszym wyjeździe poza kraj w ogóle. Bywa, że spotykamy się także na miejscu całkiem przypadkiem i spontanicznie przemierzamy np. Paryż.
Majówka w Tromso, zima na słonecznej Teneryfie czy Fuerteventurze, miejskie spacery po Londynie śladami Banksyego, burgery ze stacji benzynowej w Kopenhadze (nie, nie zwykłej stacji, to miejsce z Michelin Guide), nostalgiczna Isle of Man, zimna i wietrzna Islandia, tropikalna Tajlandia, czy włoskie malownicze Amalfi lub rowerowa sesja w kultowym Finale Ligure. A to dopiero początek listy.
Jest jeszcze Paryż, ten niekoniecznie nieoczywisty. Są Alpy i ich lodowce. A może…porozmawiamy i znajdziemy coś zupełnie nowego gdzie nikt z nas jeszcze nie był!
Zebraliśmy garść naszych porad i ważnych aspektów planowania sesji ślubnej za granicą. Jeśli też chcesz takie zdjęcia i przede wszystkim fajną przygodę bierz herbatę i notuj!
Jeśli lubisz podróżować to już jest wystarczający plus by rozważyć sesję ślubną za granicą. Jeśli nigdy nie podróżowaliście…tym bardziej!
Na pewno warto rozważyć i wybrać ciekawe miejsce o innym charakterze niż to, co możemy znaleźć pod nosem. Islandzkie wodospady i dzikie przestrzenie, wulkaniczne krajobrazy Sycylii, Teneryfy czy Lanzarote, wszechstronne widoki Majorki, architektura Kopenhagi czy Paryża. Tego u nas nie ma.
Do samych miejsc i widoków warto także dodać nowe odkrycia kulinarne. Zawsze warto szukać dobrego, loklanego jedzenia!
Wolicie posiedzieć w hotelu nad basenem? Też można, choć to nie jest do końca nasz styl na wypoczynek. Na sesję porwiemy Was trochę aktywniej.
A może lubicie rowery? Adam znajdzie najstromsze podjazdy (I mean it), najfajniejsze punkty widokowe i najlepsze zjazdy w okolicy. Szosa czy MTB, nie ma znaczenia. A jeśli macie ochotę na sesję przy okazji najdłuższego podjazdu w Europie - też ogarniemy świetne spoty. 40km ciągłej jazdy pod górę od samego oceanu na 2200m (to prawie jak Rysy), czyli kultowe drogi na Teneryfie prowadzące do podnóża Teide.
Możemy też pochodzić po górach i wejść do lodowej jaskini w alpach.
Możliwości jest dużo.
Doświadczenie innej kultury, nawyków i zwyczajów to kolejny plus wyjazdu na sesję ślubną za granicą. Nie zawsze wiadomo czego się spodziewać, a doznanie płynące z odkrycia nowych możlwiości, a może nawet adaptacji do własnego życia zdaje się być niezaprzeczalnie pozytywnym aspektem wszelkich podróży.
Poza samymi fotografiami sesja ślubna za granicą to także przygoda i wspomnienia, które zostają nie tylko na obrazach. A skoro mowa o obrazach — wspaniały, szeroki krajobraz wydrukowany w dużym formacie zdobiący Wasz salon lub sypialnię i przywołujący wspomnienia z wyjazdu to chyba całkiem fajne trofeum? Tym też możemy się zająć!
Mówiąc krótko potrzebujemy od 2 dni do wybierzcie sami.
Można oczywiście znaleźć opcje, by wylecieć rano nawet do Włoch, Grecji czy Hiszpanii i wrócić w nocy, ale umówmy się — to wyjazd wyłącznie na zdjęcia, bez wszystkich plusów, o których tak się rozpisaliśmy w poprzednim akapicie. Można, ale…ale jeśli już lecieć, to przynajmniej napijmy się kawy w spokoju i spędźmy jedną noc poza domem.
Z reguły jeśli organizujemy wylot z Polski i lecimy na taki zdjęciowo-przygodowy wyjazd zajmuje nam to 3-5 dni. Oczywiście nie robimy zdjęć każdego dnia, ale możemy. Wówczas poza sesją ślubną znajdzie się czas na sporo naturalnych kadrów z codzienności. Tak, możemy również nie robić zdjęć, a po prostu chodzić, zwiedziać, jeść i pić lokalne przysmaki.
W sezonie ślubnym siłą rzeczy musimy wziąć pod uwagę nasz kalendarz, który jest upakowany trochę bardziej niż w okresie jesienno-zimowym. Wcale nie oznacza to zupełnego braku możliwości. Często także realizujemy sesje właśnie w tym luźniejszym okresie. Ma to swoje plusy. Na południu kontynentu nie jest super gorąco, a po prostu przyjemnie. Uciekamy z chłodniejszego kraju do miło grzejącego słońca. Koszty są niższe poza sezonem wakacyjnym, a zarazem jest mniej ludzi w postaci turystów i wiele miejsc zyskuje na swoim lokalnym charakterze.
Jeśli chodzi o logistykę i organizację całego przedsięwzięcia jesteśmy w stanie wszystko ogarnąć korzystając z naszego wieloletniego doświadczenia z kilkudziesięciu podróży na przestrzeni ostatnich lat.
Znajdziemy optymalne loty, noclegi i naszkicujemy plan działania pod późniejsze improwizacje.
Jeśli zdecydujecie się na sesję z nami zorganizujemy wszystko konsultując przy okazji ważne aspekty.
O co musimy zadbać to:
Transport, czyli najczęściej bilety lotnicze.
Wiadomo. Najczęściej latamy choć do 1000-1200km zdarza nam się jechać samochodem.
W przypadku lotów korzystamy ze swoich doświadczeń, wyszukiwarek i kilku autorskich rozwiązań, które pomagają nam zniwelować ceny biletów do niezbędnego minimum. Wy mówicie kiedy.
Bagaże. Tu też mamy swój bag (sic!) of tricks. Podpowiemy jak się spakować, co zabrać i dlaczego część rzeczy zostawić. Oczywiście jeśli latacie i wiecie wszystko na ten temat to może sami się czegoś nowego dowiemy.
Dokumenty. Strefa Schengen przyzwyczaiła nas do zapomnienia o paszportach. Brexit natomiast skutecznie nam o nich przypomniał. Sprawdźcie czy dowody i paszporty są ważne przynajmniej pół roku od daty wyjazdu. Nie, nie da się ich wyrobić w dwa dni.
Nocleg. Najczęściej AirBnb, czasem coś z lokalnego (i znanego nam) polecenia. Jeśli szukacie tu rad odnośnie wyjazdu to na pewno warto sprawdzić opinie, szczególnie tych najtańszych miejsc. W kwestii lokalizacji również dobrze jest zerknąć na mapę, czy nie okaże się na miejscu, że różnica w cenie zostanie zjedzona przez ksozty lokalnego transportu. Do tego czasem szkoda czasu. "W Londynie" można mieszkać blisko centrum, albo nawet ponad godzinę jazdy metrem od głównych atrakcji. Warto przemyśleć.
Samochód na miejscu. Bywa konieczny i warto wiedzieć z jakimi pułapkami można się spotkać. Mamy to rozpracowane, choć czasem coś nas zaskoczy. Pod tym względem kanary są totalnym mistrzem bezproblemowości. Na pewno warto ogarnąć lokalne przepisy, kulturę działania (albo jej brak) i zasady parkowania. Niemcy, Dania, Hiszpania…potrafią zaskoczyć kierowcę i portfel.
Liczba i kolejność odwiedzenia miejsc. To też nie jest bez znaczenia. Warto ułożyć plan wyjazdu tak, by być w danych lokalizacjach o odpowiedniej porze (światło jest ważne) i nie krążyć z jednego końca na drugi. Liczba turystów w danym miejscu też nie jest bez znaczenia. Romantyczne zdjęcia na pustym paryskim Trocadero? Pewnie, że się da. Przed wschodem słońca.
Co na siebie ubrać na sesji ślubnej za granicą. Jeśli bardzo chcecie mieć zdjęcia w ślubnych strojach na turystycznym szlaku — nie ma sprawy. Miny wspinaczy gdy para przebierała się w suknię i garnitur na sesji pod alpejskim Eiskapelle były warte wszystkiego. Nie widzieli i pewnie długo nie zobaczą czegoś takiego. Odnaleźliśmy się nawet na Instagramie w storiesach tego dnia :)
Fajną opcją jest wykonanie sesji w casualowych strojach. Czy ktoś powiedział, że sesja poślubna musi być w strojach ślubnych? Te zdjęcia zrobiliśmy już w dniu ślubu. Na wyjeździe zamiast stresować się czystością sukienki warto się wyluzować i być sobą. Nie znaczy to wcale, że cały dzień chodzenia po Paryżu w ślubnych strojach był złym pomysłem, wręcz przeciwnie. Nowatorskim rozwiązaniem była suknia ombre po całym dniu spacerowania po nie do końca suchych ulicach. Tego się nie wymyśli.
Ciężko podać widełki, bo wszystko zależy od miejsca, oczekiwań i czasu trwania takiego wyjazdu.
Przykładowo wyjazd do Bergamo z jedną z naszych par odbył się bardzo budżetowo. Super tanie loty, za mniej niż 100zł od osoby. 2 noclegi blisko centrum w fajnym 4-osobowym apartamencie kosztowały 200zł/noc. Trochę jadła. Trochę pidła. Transfer lokalnym autobusem, gdyż lotnisko w Bergamo jest 15 minut drogi od miasta. Wyszło mniej niż 1000zł za samą logistykę. Czasem większym kosztem jest wyjazd samochodem nad morze czy w góry.
Podobny budżet był potrzebny na sesję nad jeziorem Como z tą różnicą, że doszedł do tego wynajem samochodu.
Jasne, jeśli chcemy zrobić sesję na Kubie czy w Wietnamie to sprawa zaczyna wyglądać dużo poważniej, ale też z reguły nie organizuje się takich wyjazdów wyłącznie na sesję ślubną za granicą, bo...
Sesję ślubną za granicą można połączyć z Waszymi lub naszymi wyjazdami, które czasem nazywamy wakacjami.
Jesteście na Kubie i chcecie zdjęcia? Super, my też czasem chcemy być na Kubie i możemy zrobić Wam zdjęcia. Ustalmy wszystko i do dzieła!
Często także planujemy nasze wyjazdy z dużym wyprzedzeniem i informujemy na naszym Instagramie co się będzie odbywało. Można wówczas do nas dołączyć na miejscu, spotkać się na dzień lub kilka godzin i wykonać świetną sesję, a potem coś zjeść. Sounds like a plan?
Opcji na sesję ślubną za granicą jest wiele. Najważniejsza jest chęć, by w ogóle ją zrealizować. Reszta to już tylko organizacyjne detale i poszukiwanie optymalnej możliwości. Czy sesja z parą z Singapuru organizowana w Niemczech brzmi niecodziennie? Tak! Czy było super? Pewnie, że nie inaczej!
Także nie bójcie się pytać, mówić o czym marzycie i czego chcecie.
Napiszcie do nas, sprawdzimy jak się tam dostać i zrobimy to!